Mam na imię Sumi. Od kilku lat mieszkam we Wspólnocie Cenacolo, w Adé, niedaleko Lourdes. Dziękuję Bogu, że mogę być blisko Madonny. Miejsce maryjne stało się instrumentem w bożych rękach do mojego odrodzenia. Moja historia rozpoczyna się w Indiach. Tam się urodziłam a krótko potem zostałam porzucona. Odnaleziona przez jedną z sióstr zakonnych, zostałam oddana do adopcji pewnej belgijskiej pary. W taki sposób znalazłam nową rodzinę. Miałam wtedy 9 miesięcy i nie pamiętam nic z tego okresu. Jednak odrzucenie mnie w dzieciństwie było raną, która sprawiała, że nie akceptowałam mojej nowej mamy. Pamiętam, że mama zawsze starała się mieć mnie blisko siebie. Ja czułam jednak pomiędzy nami niewidzialny mur. Jako dziecko, nie rozumiałam tego, co przeżywam. Cierpiałam, ale wstydziłam się i nie potrafiłam o tym mówić. Tłumiłam emocje a bunt we mnie narastał . W końcu, w wieku 12 lat zaczęłam okłamywać rodziców i okradać ich. Rozpoczęłam życie we własnym świecie, ponieważ pragnęłam uciec od rzeczywistości. W rodzinie miałam opinię normalnej, towarzyskiej, otwartej i wyzwolonej dziewczyny. Z tego powodu nikt nie podejrzewał, że przeżywam jakieś problemy. Przeprowadziliśmy się do Francji. To przemieniło moje życie. Miałam wówczas 14 lat. Nie rozumiałam francuskiego, wszystko wydawało mi się nowe. Czułam się zagubiona. W wieku 16 lat zaczęłąm wychodzić z domu ze znajomymi. Przesadzałam z alkoholem i przestałam liczyć się z dobrymi zasadami, które wyniosłam z domu. Alkohol sprawiał, że czułam się bardziej odważna, a życie wyglądało jak w moich marzeniach. Coraz częściej przekraczałam granice rozsądku. Kiedy moja rodzina zorientowała się, że wybieram złą drogę, dla mnie było już za późno.Musiałam wybierać między moim domem a życiem na ulicy. Zdecydowałam jak w przypowieści o synu marnotrawnym, odejść z domu. Poprosiłam o wszystkie moje pieniądze i opuściłam rodzinę. Mając 19 lat poznałam chłopaka, który mówił, że mnie kocha. Naiwnie uwierzyłam w to wszystko, co mi obiecał i zamieszkałam z nim. Tak zaczęło się moje piekło. Po dwóch miesiącach zaszłam w ciążę. Nie wiedząc co robić i bojąc się odpowiedzialności zdecydowałam się na usunięcię dziecka. Po aborcji myślałam, że pozbyłam się problemu. Zabiłam jednak życie. Weszła we mnie śmierć i zaczęłam mieć depresję. Zależna od alkoholu i leków psychotropowych nie byłam w stanie już nic robić sama, niezależnie. Pośród cierpienia przychodziło mi tylko jedno do głowy: zabić się. Zdesperowana chciałam skończyć z moim życiem i skoczyłam z okna. Miałam wtedy 23 lata. Straciłam nadzieję i chęć do życia. Dziś wiem, że Jezus przyjął mnie z otwartymi ramionami. Dziękuje Jemu za to. Gdyby nie On, nie żyłabym dzisiaj. To był najtrudniejszy moment dla mnie, ale zaczął on coś nowego w moim życiu. Po kolejnym roku walki o życie zdecydowałam dać sobie pomóc. Wstąpiłam do wspólnoty Cenacolo. Początek był bardzo ciężki. Miałam w sobie wiele złości, mętlik w głowie. Nie wierzyłam, że może istnieć życie inne od mojego dotychczasowego. Sądziłam również, że jestem we wspólnocie tylko po to, aby uniezależnić się od moich używek. Tymczasem ja spotkałam Jezusa i otrzymałam nowe życie. Nie byłam w stanie uciekać już od cierpienia. Po raz pierwszy poczułam się zakceptowana taką, jaką byłam. Czułam, że jest ktoś, kto wierzy we mnie, nawet jeżeli ja przestałam wierzyć, ufa mi pomimo, że wcześniej wszyscy stracili do mnie zaufanie. To wszystko zrodziło we mnie wiarę, że mogę zacząć żyć naprawdę, a nie tylko powierzchownie. Dzisiaj nie zamierzam już uciekać od życia. Wierzę głęboko, że z Panem Jezusem można przejść wszystko, że nie istnieje żadna trudność, której razem z nim się nie skonfrontuje i nie pokona! Sądziłm, że potrafię się modlić, ponieważ wywodzę się z chrześcijańskiej rodziny. We wspólnocie odkryłam, że tak nie jest.. Moje serce było zamknięte. Pomimo tego moje małe tak wystarczyło, aby Pan Jezus wszedł do mojego serca. Po tym zapragnęłam coraz bardziej poznawać Jezusa, aż do momentu, kiedy z Nim dogłębnie pokocham moje życie. Moja przeszłość pozostawiła fizyczne ślady. Dzieki temu nie zapominam kim byłam i nieustannie dziękuję, że spotkanie Jezusa odmieniło moje życie. Dzisiaj jestem szczęśliwa. Czuję radość w sercu i kocham życie. Powiem więcej- kocham życie z Jezusem, ponieważ bez Niego, nie jest ono prawdziwe. Moim największym marzeniem jest krzyczeć całemu światu, że życie jest największym darem, który otrzymaliśmy od Boga. Właśnie dlatego, że kiedyś przez długi okres gardziłam życiem, dzisiaj pragnę je ukochać z całych sił!
|